Siedziałam i czytałam książkę o miłości spojrzałam na zegarek i była 23:49. Wstałam i poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic i wyszczotkowałam zęby i poszłam do mojego pokoju, położyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudziła mnie mama żebym zeszła na śniadanie, jak wyszła z mojego pokoju to ja se jeszcze poleżałam w łóżku bo to już dzisiaj się wyprowadzam. Po 15 min zeszłam na dół, a przy stole siedziała już Monica i mama usiadłam obok mamy. Na śniadanie miałam naleśniki z czekoladą i dżemem truskawkowym. Po śniadaniu poszłam się spakować i po dwóch godzinach byłam gotowa. Mama wzięła moje walizki i je w sadziła do samochodu ja usiadłam z przodu a mama za kierowcą, a Monica z tyłu. I teraz jeszcze 9 godzin jazdy wzięłam do ręki moją książkę i zaczęłam czytać. Po 6 godzinach zaczął mi dzwonić telefon wzięłam go i zobaczyłam kto dzwoni - tata - byłam trochę zdziwiona bo odkąd zamieszkałam z mamą on zadzwonił zaledwie tylko dwa razy.
- Halo
- cześć kochanie
- cześć tato
- jak tam u ciebie co ? nie wiedziałam co powiedzieć bo co a nic ciekawego tylko że się wyprowadzam do akademika bo tak naprawdę mama nie chcę się mną opiekować i nigdy nie mogę wychodzić jak jest ciemno hmm ?
- a nic ciekawego tato a u ciebie jak jest hmm ?
- a w porządku a jak w szkole ?
- dobrze
- wiesz chcę za miesiąc do ciebie przyjechać co ty na to ? Co przecież on nie może przecież ja się wyprowadzam jak mam to mu powiedzieć nie umiem kocham tatę i nie chce go okłamywać no ale nie chcę żeby kłócił się z mamą.
- To fajnie ale mnie za miesiąc nie będzie przykro mi
- Dlaczego cie nie będzie coś się stało ?
- Nie tylko że ja na wycieczkę jadę.
- Aha to przyjadę jak już wrócisz z tej wycieczki. Kurczę
- Och - zająknęłam się - Tato ja się wyprowadzam do akademika i nie wiem kiedy będziemy mogli się zobaczyć. Było mi przykro bo bardzo chciałam się spotkać z tatą.
- Słucham jak to się wyprowadzasz dlaczego a gdzie jest w ogóle ten akademik ?
- Hmm 900 km od mojego miasta akademik jest w Morganville
- Co aż tak daleko ?
- Tato ja już muszę kończyć później zadzwonię okey .
- Dobrze kochanie tylko uważaj na siebie i nie wychodź po zmroku.
- Dlaczego ?
- Kiedyś o tym porozmawiamy ale nie teraz.
- Dobrze to pa.
- Pa kochanie.
I się rozłączyłam po kolejnych trzech godzinach w końcu dojechaliśmy na miejsce.
" Sześć miesięcy później "
Mieszkam tu sześć miesięcy i naprawdę żałuje że tu mieszkam.
Rano tego dnia, w którym zamieszkałam w domu Glassów ktoś ukradł mi pranie. Kiedy sięgnęłam do bębna starej poobijanej pralki znalazłam tam tylko śliskie ściany i - kiepski dowcip - najgorszy komplet bielizny jaki miałam jedną skarpetkę. Oczywiście, bardzo się spieszyłam - na ostatnim piętrze Howard Hall, przy najmniej pożądanych i najbardziej zapuszczonych pokojach najmniej pożądanego i najbardziej zapuszczonego akademika, dostępne były tylko dwie pralki. Dwie pralki, dwie suszarki i człowiek miał szczęście, jeśli któraś działała i nie pożerała ćwierćdolarówek.
- Nie - powiedziałam na głos i zajrzałam do częściowo przerdzewiałego bębna. Pachniało pleśnią i tanim proszkiem do prania. Spojrzenie z bliska niewiele dało.
Jeden komplet zniszczonej bielizny. Jedna skarpetka.
Zniknęły, co do jednej sztuki, wszystkie ubrania, które miałam na sobie przez ubiegłe dwa tygodnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz